środa, 12 września 2012

O siostrach słów kilka

Nigdy nie miałam okazji słyszeć ich na żywo. Muszę zadowolić się jedynie nagraniami z koncertów, które mogę odtworzyć w Internecie oraz płytami. Swego czasu ich drugi studyjny krążek nie opuszczał odtwarzacza CD w mojej „muzycznej maszynie”. AEIOU łączy w sobie dobre i złe wspomnienia. Jednak wciąż darzę go tym samym uczuciem, być może nawet z każdym kolejnym rokiem sentyment do tej płyty rośnie. Poszczególne utwory tak na mnie działają, że wystarczy, iż usłyszę pierwsze nutki i na mej twarzy pojawia się promienny uśmiech, bądź całe ciało przechodzi fala dreszczy.


Chyba nie muszę pisać, jak bardzo ucieszyłam się w chwili, gdy wcześniejsze przypuszczenia o reaktywacji zespołu SISTARS zostały potwierdzone. Gdyby nie fakt, że tego dnia była bardzo piękna pogoda, mogłabym pomyśleć, iż po wielogodzinnej burzy wreszcie wyszło zza gęstych i ciemnych chmur promienne słońce. Postanowiłam sobie, że nie mogę zaprzepaścić takiej okazji i pojadę na ich najbliższy koncert. Niestety odbywał się w tym samym terminie co CLMF. Początkowo żałowałam, że wybrałam się do Krakowa a nie do Gdyni, jednak szybko zdałam sobie sprawę z faktu, iż SISTARS dopiero pracuje nad nowym materiałem i jeszcze nie raz będę miała możliwość zobaczyć ich na żywo.

Wrócę troszkę do lat wcześniejszych. Po rozpadzie zespołu zarówno siostry Przybysz jak i Bartek Królik oraz Marek Piotrowski postanowili pójść własnymi ścieżkami. Każdy z nich zaangażowany był w wiele projektów i tworzył muzykę pod różnymi szyldami ze znakomitymi polskimi muzykami. Mnie osobiście najbardziej do gustu przypadła muzyka Pinnaweli, czyli młodszej siostry. Nie umniejszam teraz Natalii (Natu), jednak szczególnie krążek „Soulahili” swego czasu zastąpił AEIOU i cztery ściany mojego pokoju znały każdy takt na pamięć. Płyta ta jest równie ważna dla mnie, ponieważ nieustannie słuchałam jej podczas nauki do matury (na przemian z debiutanckim albumem „Undiscover” Jamesa Morrisona).


Obecnie Paulina Przybysz oprócz roli żony i matki jest muzykiem na pełnym etacie. Jeszcze niedawno uczestniczyła w projekcie Morowe Panny, obecnie wraz z pozostałymi członkami zespołu SISTARS pracuje nad nowym wydawnictwem (który ponoć ma cechować się piosenkami śpiewanymi w naszym ojczystym języku) oraz pod szyldem RITA PAX pracuje z muzykami, z którymi do tej pory nie miała okazji pracować. Jestem bardzo ciekawa, co z tego wyjdzie. Jednak nie pozostaje mi nic innego, niż grzecznie czekać, aż na sklepowych półkach ukaże się świeży krążek z udziałem Pinnaweli.

Dzisiaj, czyli 12 września Paulina Przybysz obchodzi urodziny. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest już tą nastolatką, która wraz z Natalią tworzyła „Siłę sióstr”, dlatego życzę jej wszystkiego co najlepsze, wielu inspiracji, nieustającej miłości do życia i muzyki oraz pociechy z dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz