Jeszcze dwa dni temu padał
deszcz. Było szaro i ponuro. Tak też było u mnie w pokoju i w moich
słuchawkach. Nie wpadało za dużo światła; tak jakby słońce w ogóle nie wzeszło.
Wesołe melodie gdzieś umknęły. W drzwiach stanęła Soley, a ktoś za nią
wtaszczył pianino. Tak się poznałyśmy. Okularnica z dziwnie wymalowaną twarzą
zaczęła śpiewać, a ja znalazłam się na jakimś dzikim pustkowiu.
Niedokończone dźwięki, głębokie,
ponure pianino, hipnotyzujący, ale ciepły wokal tworzą całość magiczną, jakby
oderwaną od świata. Szepty, świsty, czasem spazmy pianina i pozytywki w tle.
Nie ma mowy, by płyty przesłuchać na szybko, bo zwyczajnie się nie da. Muzyka
nie daje odejść, będzie brzmiała gdzieś tam z tyłu głowy.
Gdy padły pierwsze akordy,
zamknęłam oczy. Nigdy nie byłam w Islandii i istnieje duże prawdopodobieństwo,
że nigdy się tam nie pojawię. Internetowe zdjęcia są niczym wobec tego co
pokazała mi Sóley. Zimno, szarość przestały być złe; zobaczyłam ich piękno. W
większości utworów nie zauważyłam konkretnego końca; piosenki urywają się. Przez
to czuć niedosyt i chce się więcej i więcej.
Nie słuchajcie tego skarbu w pospiesznej
przerwie na kawę czy podczas szybkiej jazdy samochodem do pracy. Zamknijcie się
w pokoju, wyłączcie telefon i zgaście światło. Zwolnijcie na moment.
Droga Soley, oddaję parasol i
dziękuję za podróż. Tam tak bardzo padało …
Jeden z moich ulubionych utworów "About Your Funeral"Album : "We Sink "
Premiera : w USA - wrzesień 2011, w Polsce - maj 2012
Ocena : 9/10
Ojj... CIekawe połączenie. Propozycja jak najbardziej miła dla ucha także polecam wszystkim.
OdpowiedzUsuń