niedziela, 22 czerwca 2014

[RELACJA] Panda Art Festiwal 2014 - festiwal z nadziejami

Po dwóch latach wróciło kilka bardzo miłych wspomnień. Po pierwsze dobre koncerty i wspaniała atmosfera. Po drugie intensywny czas dzielenia pasji z przyjaciółką. Po trzecie wywiady z artystami i rozmowy. Świadomość, że pojawiło się coś nowego i świeżego budziła ciekawość i nakazywała skupienie. Dlatego nie dziwcie się pozytywnemu nastawieniu, które miałam udając się na drugą edycję festiwalu PandaArt. Natomiast teraz byłam widzem i tylko widzem. 

Panda Art 2012 - Wywiad z Marceliną

W tym roku było po prostu… dobrze. Line-up poznałam tak naprawdę dopiero na koncertach wyłączając znajomość Goorala, Poprzytuli, Natalii Lubrano oraz FairyTale Show. Pozostali artyści byli dla mnie czymś nowym i świeżym. To duże ryzyko, ale też duża szansa dla zespołu, aby pokazać się z najlepszej strony.

Grupa otwierająca cały festiwal, czyli Bad Ground zagrała poprawnie. Nie było wielkich fajerwerek, ale nie było niesmaku. Jak rzekła kiedyś Chylińska na koncercie z Hey "grajcie dalej, k*rwa mać". Uważam, te słowa za odpowiednie. Dano Wam szansę, rozwijajcie się.
Na Poprzytuli trochę się zawiodłam; liczyłam na większą eksponację charakteru grupy lub chociaż wokalistki. Myślałam, że może po wystąpieniach wśród większej publiczności, zapoznania się z „wielkim światem” (mam tu na myśli ich potyczki w X Factor) pokażą trochę pazura lub przynajmniej pokażą czy mają jakiś kolor. Niestety, dla mnie wyszli przezroczyście. Swoją drogą miły akcent dla zespołu zagwarantowały niektóre biegające dzieci - nosiły własnoręcznie wykonane koszulki z napisem Poprzytula.
FairyTaleShow spowodowało u mnie kilkukrotne bujanie się w rytm skocznych gitar i uśmiech na twarzy. Całość na plus. Zespół Los Pierdols to już zupełnie nie mój świat i choćbyście mnie żywcem przypalali – to nie jest moja muzyka. Pozostawię więc ich koncert do oceny innym – choć zauważyłam duże zainteresowanie ich zespołem oraz oryginalne przerywniki mające spowodować „jebnięcie” lub coś innego. Doceniam kreatywność, ocenę muzyczną sobie daruję. Krótko rzeknę: było mocno i ostro. Na więcej mnie nie stać, wybaczcie Panowie.

Panda Art 2014, godz. 15.30

Gooral… miałam wrażenie, że gra trochę na szybko, choć urokiem osobistym czarował skutecznie. Kilka jego kawałków spowodowało intensywniejsze podrygi pod sceną, publiczność skakała wedle przepisu everybody jump. Ucieszyłam się na ludowe motywy; przypomniało mi to świetny występ Goorala na Woodstocku. Ówczesna współpraca z Mazowszem to był idealny pomysł. A Karczmareczka to wciąż punkt, w którym Gooral zyskuje na koncertach najwięcej.

W tym miejscu zakończę moją oceno-relację, gdyż obowiązki dnia kolejnego nakazały mi po koncercie Goorala powrócić do domu i innych artystów (Miloopa, Das Moon, GypsyPill) niestety obejrzeć nie mogłam. Moja ocena pozostaje więc niepełna i cząstkowa. Ale co widziałam, to moje.

Reasumując: niech się Pandzie jak najlepiej darzy. Przed organizatorami jeszcze dużo pracy, ale cieszy mnie to, że są w Opolu osoby, które mają siły, chęci i ambicje tworzyć coś nowego, po to by osób mówiących „w Opolu nic się nie dzieje” było jak najmniej. Brawo dla organizatorów i wszystkich osób, które tam ciężko pracowały. Gratulacje za wytrwałość, życzę by Panda odbyła się za rok.
Parę uwag: według mnie relacja live to błąd przy tak świeżym przedsięwzięciu. Myślę, że najpierw lepiej zdobyć publiczność na miejscu, dopiero potem w Internecie. ;-) Marketingowym samobójstwem jest pokazywać nawet najlepsze ujęcia z trzema ludzikami po jednej stronie sceny… Zbyt duże różnicowanie line-upu nie jest zaletą. Po prostu nie. Skakanie po emocjach nie wychodzi na zdrowie.

Natomiast chciałabym jeszcze zaapelować do mieszkańców Opola: ludzie czytajcie wiadomości, czytajcie portale. Nic się nie dzieje? Oglądając telewizor i przełączając kolejny kanał można tak stwierdzić; ale wystarczy wziąć gazetę do ręki, przejrzeć kilka internetowych lokalnych stron i poczytać; tam są informacje co/gdzie/ jak. Opole żyje. Trzeba tylko dać mu oddychać.  

Jestem pewna, że w miarę rozwoju Pandy, rozwinie się też społeczność opolska, która będzie z dumą mówiła: słyszałeś o Pandzie? Tak, to u nas, w Opolu! Takim życzeniem zakończę. 

2 komentarze:

  1. Gipsy Pill - najszybszy koncert wieczoru... Z powodu dwugodzinnej obsuwy grali przez 15 minut. Organizacja mistrz.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, dzięki za informacje. Jak widać potwierdza się teza, że przed organizatorami jeszcze dużo pracy. Aczkolwiek dużo powodzenia im życzę ;-)

    OdpowiedzUsuń