niedziela, 18 marca 2012

Nie taki chór straszny jak go malują

O akademickim chórze "Dramma Per Musica" rozmawiałam z Panią Dyrygent, dr Elżbietą Trylnik.

Ewelina Machacka: Jak zaczęła się historia akademickiego chóru na Uniwersytecie Opolskim?
Elżbieta Trylnik: W 1980 roku założyłam chór akademicki. Na początku był to chór żeński, a po 13-stu latach przerodził się w chór mieszany. I tak już 32 lata prowadzę ten zespół.
EM: Ilu obecnie członków liczy chór?
ET: Około 70 osób.
EM: Czy chór jest otwarty na "nowe głosy"? Istnieje duże zainteresowanie członkostwem w "Dramma Per Musica"?
ET: Tak, dużo osób przystępuje, tylko nie każdy wytrzymuje. W tym roku około 30 osób się wykruszyło.
Bo wszyscy chcą, by było łatwo, szybko i przyjemnie. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że to jest bardzo ciężka praca. 
Źródło: nto.pl
EM: Jak często odbywają się próby chóru?
ET: Średnio 2-3 razy w tygodniu.
EM: Gdzie wszyscy chórzyści spotykają się, by poćwiczyć?
ET: Budynek przy ul. Oleskiej w sali 154, bądź 194.
EM: Które osiągnięcie chóru uważa Pani za najważniejsze?
ET: Co chwilę jest jakieś osiągnięcie i ono jest w danym momencie najważniejsze, przyćmiewa wtedy wszystkie inne. Nie ma takie jednego, unikalnego.
EM: Wiadomo, że oprócz okazjonalnych wystąpień "Dramma Per Musica" żyje swoim życiem. Jak ono wygląda?
ET: Bierzemy udział we wszystkich uroczystościach związanych z Uniwersytetem Opolskim. Obok tego zawsze mam jakiś plan, by zespół się rozwijał. Wybieram więc określony program, potrzebny po to, by zespół dojrzewał razem z tym programem. I wtedy mam okazję pokazać go nie tylko na uczelni, lecz także gdzieś w Polsce. Cały region dowiaduje się wtedy, że jest zespół akademicki.
EM: Jak odniesie się Pani do Orkiestry Politechniki Opolskiej?
ET: Nie odniosę się, ponieważ sama nazwa mówi, że jest to orkiestra Politechniki. I ich muzyka idzie raczej w stronę "big bandu".
EM: Jednak istnieje współpraca między chórem akademickim Uniwersytetu Opolskiego i Orkiestrą Symfoniczną Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Opolu.
ET: Oczywiście. Jeżeli jest taka jedna dobra orkiestra młodzieżowa, to się sięga po to, co jest. W dodatku przyjaźnię się z ich dyrygentem. Cały świat opiera się na przyjaźni. 
EM: Z jakimi problemami boryka się "Dramma Per Musica"? O ile oczywiście takie są. Czy zawsze można liczyć na pomoc uczelni?
ET: Zawsze są jakieś problemy, ale ja sama je rozwiązuję. Jestem taka Zosia Samosia. Nie wyobrażam sobie, żebym miała pójść do kogoś i prosić, żeby rozwiązał jakiś tam mój problem - czy muzyczny, czy personalny.
EM: Z okazji 25-lecia chóru została wydana płyta. I to  (mówiąc kolokwialnie) nie byle jaka płyta, gdyż składała się z 3 krążków. Kto był inicjatorem tego pomysłu i jak wyglądały prace nad nagraniem repertuaru "Dramma Per Musica"?
ET: Ponieważ pracuję również w Radiu Opole, jest mi łatwiej to zrealizować. Przez wszystkie lata i liczne koncerty nagraliśmy mnóstwo utworów, więc skoro była możliwość wydać płytę zespołu, to dlaczego by tego nie zrobić? Następnie z okazji 30-lecia istnienia chóru na rynku ukazała się kolejna płyta.
Źródło: www.radio.opole.pl
EM: Z jakim repertuarem koncertuje chór? Czy są to typowe klasyczne utwory, czy też może próba ujęcia nowoczesnej muzyki?
ET: Nie, to nie jest próba. Tak robią wszystkie zespoły na całym świecie. Po prostu Opole nie odstaje od świata. To jest norma. Żeby zespół się rozwijał, to muszą być śpiewane utwory w różnych stylistykach. Od muzyki dawnej, do jazzu. Musi być coś dla publiczności, coś dla mnie i coś dla chóru. 
EM: Czy mogłaby Pani opowiedzieć jakąś śmieszną sytuacją, anegdotką?
ET: Tych sytuacji było właśnie bardzo dużo, więc gdybym musiała opowiedzieć jakąś historię, to trwałoby to bardzo długo. Nie ma takich anegdotek na 2 sekundy.
EM: "Dramma Per Musica" istnieje już od 32 lat. Tak więc który rok uważa Pani za najbardziej owocny?
ET: W każdym roku coś się dzieje. Każdy rok do czegoś zobowiązuje i realizuje się wtedy zamierzony program.
EM: Jakieś plany na najbliższą przyszłość? Kiedy znów można usłyszeć śpiewaków z Uniwersytetu Opolskiego?
ET: Teraz program a capella i Święto Kwitnących Azalii na zamku w Mosznej, 3 czerwca 2012 roku. 
EM: I tam występujecie już cyklicznie?
ET: Nie, nie cyklicznie, a gdy tylko nas zaproszą (śmiech).
EM: Dziękuję za rozmowę.
ET: Dziękuję.

Kilka słów o chórze akademickim:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz